H. H. HOLMES

H. H. Holmes

Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Mudgett, tak długo jednak występował jako Holmes, że sam chyba zapomniał, jak się naprawdę nazywa. Również w annałach kryminologii zapisał się pod przybranym nazwiskiem jako jeden z najbardziej godnych uwagi zbrodniarzy w historii, chociaż, rzecz dziwna, nie zdobył „należnej mu sławy”. Każdy słyszał choć raz o Kubie Rozpruwaczu, nikt zaś, lub prawie nikt, nie zna zdumiewającej historii Holmesa.

H. H. Holmes urodził się jako Herbert Webster Mudgett 16 maja 1860 roku w Gilmanton w stanie New Hampshire. Jego ojciec był kierownikiem urzędu pocztowego. Syn, po ukończeniu szkoły średniej, pracował przez pewien czas jako nauczyciel, po czym podjął studia medyczne w Ann Arbor. W wieku 24 lat uzyskał dyplom lekarza i praktykował nawet krótko w Nowym Jorku.

W wieku 18 lat Holmes, jeszcze jako Mudgett, ożenił się z Clarą Levering. Miał z nią jednego syna. W 1886 roku porzucił rodzinę i zmieniwszy nazwisko na Holmes, udał się do Chicago. Już w następnym roku zawarł bigamiczny związek małżeński z inną dziewczyną, z którą wkrótce również się rozstał po rodzinnej kłótni, jaka wybuchła, gdy wyszedł na jaw fakt, że Holmes oszukał jednego z jej wujów.

Jak się wydaje, w tym momencie Holmes na serio już zajął się swą przestępczą „karierą”. Podjął pracę w drogerii w Englewood, południowym przedmieściu Chicago, u niejakiej pani Holden. Wkrótce pani Holden zniknęła i Holmes stał się rzeczywistym właścicielem sklepu. Poinformował sąsiadów, że jego chlebodawczyni wyjechała na dłużej do Kalifornii. W tym samym czasie Holmes, uznawszy widać, że oto zdobył przystań na dłużej, wynajął mieszkanie w okolicy.

W 1890 roku, gdy o pani Holden wszyscy zdążyli już zapomnieć i Holmes uchodził za właściciela drogerii, w Englewood pojawił się pewien jubiler, nazwiskiem Conner, wraz z żoną Julią, 8-letnią córką Pearl i 18-letnią siostrą Gertie. Holmes zaproponował nowemu sąsiadowi otwarcie punktu zegarmistrzowskiego w swej drogerii. Warunki były bardzo korzystne, toteż Conner z radością na to przystał. Conner przesiadywał całymi dniami w sklepie, reperując stare zegarki, zaś Holmes zdobył dwie kochanki na raz: Julię i Gertie. Po pewnym czasie Conner spakował swoje manatki i wyjechał w nieznane, a następnie przeprowadził rozwód z żoną z powodu jej niewierności.

Dom Holmesa

Drogeria prosperowała znakomicie, Holmes postanowił więc zainwestować w nieruchomość. Naprzeciwko sklepu znajdował się pusty plac, na którym wkrótce rozpoczęto budowę. Dom Holmesa miał dziwną konstrukcję: zbudowany został na wzór średniowiecznego zamku, z tajnymi przejściami, zapadniami i kryjówkami.

Julia Conner była kobietą zazdrosną, ale szczerze mówiąc, nie bez powodu. Nie chciała dzielić się mężczyzną ani ze swoją szwagierką Gertie, ani z niejaką Emily Van Tassell, z którą Holmes nawiązał dość niewinny romans. Pewnego dnia zarówno Gertie Conner, jak i panna Van Tassell zniknęły. Przez krótki okres Julia nie miała rywalek.

Wkrótce jednak na horyzoncie pojawiła się następna blondynka (ulubiony kolor włosów Holmesa), Emily Cigrand, która została jego sekretarką. Gdy Julia i tym razem urządzała sceny zazdrości, Holmes okazał się nieprzejednany, w wyniku czego zniknęła teraz ona sama wraz z córką. Przez kilka miesięcy Emily królowała na „zamku” Holmesa, aż wreszcie spotkał ją ten sam los, co jej poprzedniczki.

Pod koniec 1892 roku Holmes sprzedał drogerię. W styczniu 1893 roku poznał kolejną blondynkę, zamożną Minnie Williams rodem z Missisipi. Wkrótce Minnie mieszkała już wraz z nim jako pani na jego „zamku”. Uchodziła za jego żonę. Po pół roku Holmes zaprosił na dłuższy pobyt siostrę Minnie, imieniem Nannie. Obie wreszcie zniknęły, jak poprzednie, ale zastanawia fakt, że Minnie została zabita wiele miesięcy po śmierci Nannie. Czyżby więc współdziałała z Holmesem w zabójstwie siostry?.

W maju 1893 roku otwarto wystawę światową w Chicago. Miasto pełne było turystów i Holmes, podobnie jak tysiące mieszkańców, wynajmował im pokoje. Każdej nocy jego „zamek” był wypełniony aż po brzegi. Nie ulega wątpliwości, że gościnny gospodarz oszukiwał swych gości. Prawdopodobnie też niektórzy, a raczej niektóre z nich „zniknęły”. Zabicie Minnie Holmes pozostawił niewątpliwie na spokojniejsze chwile. Żyłaby może jeszcze dłużej, gdyby nie jej niedyskrecja. W listopadzie spłonął bowiem dach „zamku”, a Minnie wygadała się przed urzędnikiem towarzystwa ubezpieczeniowego, że Holmes sam podłożył ogień. Minnie „zniknęła” pod koniec listopada 1893 roku.

Tuż po jej śmierci Holmes „ożenił się” po raz trzeci. Jego wybranką była oczywiście blondynka, niejaka Georgiana Yoke ze stanu Indiana, która jako przyzwoita panienka z dobrego domu nie chciała przystać na romans, lecz zgodziła się na małżeństwo. Wkrótce po ślubie Holmes został po raz pierwszy skazany na karę więzienia za jakieś drobne oszustwo. Georgiana, przekonana o niewinności małżonka, zdołała wykupić go za kaucją – na swoje nieszczęście, podzieliła bowiem los swych poprzedniczek, znikając pewnego dnia bez śladu.

Prawdopodobnie w 1894 roku Holmes prowadził interesy wspólnie z niejakim Benem Pitezelem. Wspólnicy nie darzyli się wzajemnie zbyt wielkim zaufaniem i często wybuchały między nimi kłótnie. Wreszcie Holmes uknuł pewien plan, który doprowadził do ujawnienia jego działalności.

Niejaki pan Perry, który niedawno otworzył biuro patentowe, został znaleziony martwy za swym biurkiem. Wszystko wskazywało na to, że śmierć była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, doszło bowiem do wybuchu jakiś chemikaliów, którymi Perry najwyraźniej nieumiejętnie się posługiwał. Śledztwo zostało już umorzone, gdy z miejscową policją skontaktował się adwokat nazwiskiem Howe, który twierdził, iż posiada informacje, że Perry był w rzeczywistości Pitezelem, jego klientem. Wiadomość ta dotarła również do towarzystwa ubezpieczeniowego, które niedawno wydało polisę Pitezelowi. Całe zdarzenie miało miejsce w Filadelfii, wdowa po Pitezelu wysłała więc z Chicago przyjaciela rodziny, H. H. Holmesa, by zidentyfikował zwłoki Perry`ego czy też Pitezela. Holmes przybył na miejsce w towarzystwie córki Pitezela, 15-letniej Alice. Nie miał żadnych wątpliwości; ofiarą nieszczęśliwego wypadku był istotnie Pitezel. Odszkodowanie w wysokości 10 tysięcy dolarów wypłacono wdowie.

Wydawało się już, że sprawa została ostatecznie zakończona, gdy towarzystwo ubezpieczeniowe otrzymało list od więźnia nazwiskiem Hedgspeth. Informował on, że śmierć Pitezela jest ukartowanym oszustwem. Hedgspeth poznał Holmesa w więzieniu, gdy ten odsiadywał kilka tygodni, czekając, aż Georgiana załatwi jego zwolnienie. Jak widać, Holmes nie próżnował ani chwili, gdyż właśnie w celi więziennej obmyślił plan wyłudzenia większej sumy od towarzystwa ubezpieczeniowego. Według informacji Hedgspetha, którego rola sprowadzała się do wskazania nieuczciwego adwokata, plan polegał na ubezpieczeniu Pitezela na życie, wyszukaniu zwłok z grubsza do niego podobnych i upozorowaniu wybuchu. Hedgspeth wskazał Holmesowi mecenasa Howe, który później rzeczywiście wystąpił w sprawie. Więzień nie otrzymał jednak obiecanej zapłaty za przysług, dlatego postanowił się zemścić denuncjując go przed towarzystwem ubezpieczeniowym. Tak oto skąpstwo doprowadziło do ujęcia Holmesa – gdyby nie żałował tych paru groszy dla Hedgspetha, ileż jego ukochanych mogłoby jeszcze „zniknąć”…

Towarzystwo ubezpieczeniowe zapewne najchętniej nie uwierzyłoby w informację Hedgspetha, lecz wynajęty detektyw ujawnił pewne fakty, które wskazywały, iż jest ona prawdziwa. W miesiąc później Holmesa odnaleziono w domu jego ojca w Gilmanton i aresztowano. W końcu postanowił przyznać się do winy (rzecz jasna, tylko do oszustwa), twierdząc jednakże, iż Pitezel popełnił samobójstwo.

Wdowa po Pitezelu, przekonana, że jej mąż żyje i ukrywa się, po czym pojawi się, by wraz z nią cieszyć się z wyłudzonego odszkodowania, również przyznała się do udziału w oszustwie. Zeznała też, że po „śmierci” męża Holmes wywiózł troje spośród jej pięciorga dzieci, by podczas nieobecności ojca zamieszkały u pewnej wdowy w stanie Kentucky – nigdy więcej już ich nie zobaczyła.

Wydawało się to zadaniem przekraczającym ludzkie możliwości, lecz pewien detektyw nazwiskiem Geyer podjął się odnalezienia dzieci Pitezela. Po dłuższym czasie poszukiwania dały rezultat, choć nie był on radosny, zwłaszcza dla pani Pitezel: w Toronto znaleziono ciała dwóch dziewczynek, w Indianapolis zaś chłopca. Nie ulega wątpliwości, że Holmes planował również zabicie pozostałej dwójki dzieci i samej pani Pitezel, by zdobyć pieniądze wypłacone przez towarzystwo ubezpieczeniowe. Przeszkodziło mu w tym aresztowanie.

Policja przeprowadziła rewizję w „zamku” Holmesa, ujawniając jego niezwykłe wyposażenie. W pokojach znajdowały się ukryte wizjery oraz rurki gazowe; dopływ gazu regulowano z biura, dzięki czemu Holmes mógł wypełnić gazem każdy pokój, nie ruszając się zza biurka. Niektóre pokoje nie posiadały okien, inne wyłożone były azbestem lub stalowymi płytami. Piętro i parter połączone były z piwnicą przy pomocy szerokich zsypów, w piwnicy zaś znajdowały się różne narzędzia chirurgiczne oraz piec, wystarczająco duży, by można było spalić w nim zwłoki ludzkie.

W sprawie Holmesa najbardziej zdumiewający jest fakt, że wiele osób wiedziało to i owo o jego działalności, nikt jednakże nie poinformował o tym policji. I tak dozorca z sąsiedniego domu zeznał dopiero po aresztowaniu Holmesa, że widział w „zamku” zwłoki Julii Conner. Pewien mechanik nazwiskiem Chopmen również zgłosił się dobrowolnie na wieść o ujawnieniu sprawek Holmesa, by zeznać, że na polecenie tegoż usuwał kiedyś tkanki miękkie ze zwłok trzech osób. Holmes twierdził, że otrzymał ciała z kostnicy akademii medycznej, szkielety zaś zamierza sprzedać studentom medycyny. Chopman otrzymał po 36 dolarów „od sztuki”, jeśli można się tak wyrazić. Jedno ciało należało do mężczyzny, dwa do kobiet. Było to w czasie wystawy światowej, można więc przypuszczać, że owe ofiary po prostu zatrzymały się u Holmesa na nocleg.

Wreszcie pewien znajomy Holmesa, któremu ten się zwierzył, że Gertie Conner zaszła z nim w ciążę, a potem poinformował, iż dziewczyna zmarła przy porodzie w swym rodzinnym mieście, zeznał teraz, że podejrzewał Holmesa o zabicie Gertie. Nie zadał sobie jednak trudu bliższego zbadania sprawy.

30 listopada 1894 roku Holmes został skazany na śmierć za zabójstwo Pitezela. Apelacja została odrzucona. Oczekując na wykonanie wyroku, Holmes pisał pamiętniki na zlecenie jednej z gazet, opisując dokładnie 27 dokonanych przez siebie morderstw, których nigdy mu zresztą nie dowiedziono z powodu zbyt nikłych dowodów. Nie znaleziono zwłok ani jednej spośród tak licznych blondynek, a ponieważ zabójstwo dokonane na Pitezelu wystarczało do skazania, nie objęto aktem oskarżenia morderstw jego dzieci. Później wprawdzie Holmes odwołał wszystko, co napisał, utrzymując, że wymyślił to, „by gazety dostały coś za swoje pieniądze”. Wydaje się jednak, że jego zeznania były prawdziwe.

Holmes został powieszony 7 maja 1895 roku. Tuż przed egzekucją przyznał się do spowodowania śmierci Emily Cigrand i Julii Conner, które miały umrzeć w wyniku nieudanego zabiegu przerwania ciąży.